„MAŁE MARYJE”

Odkąd przeczytałam biografię św. Joanny Francuskiej, założycielki Zakonu Najświętszej Maryi Panny, nie mogłam pojąć, dlaczego jej historii nie opisał, któryś z wielkich francuskich powieściopisarzy np.&Nbsp;Aleksander Dumas czy Wiktor Hugo. Podzieliłam się swoim zdumieniem ze znajomym pisarzem, który odparł: „odpowiedź jest prosta ani Dumas, ani Hugo nie chcieli plagiatować Boga.” 

Może coś w tym jest? Wszak nie na próżno się mówi, że najpiękniejsze powieści pisze samo życie. A właściwie rzecz ujmując – Dawca życia. Choć uważam, że streszczanie tak niezwykłych biografii, jak życiorys św. Joanny Francuskiej, jest niegodziwością, na użytek niniejszego artykułu, sama muszę się jej dopuścić. A historia Joanny rozpoczyna się niczym piękna, smutna baśń. Jest rok 1464. Król Francji Ludwik XI i jego żona Charlotta oczekują syna, który objąłby tron po ojcu. Gdy na świat przychodzi dziewczynka, Ludwik jest tak rozczarowany, że nie bierze nawet udziału w jej chrzcie, a gdy jakiś czas później okazuje się, że mała cierpi na skrzywienie kręgosłupa, które sprawia, że utyka, król postanawia oddalić córkę „kompromitującą” majestat. Odrzucona niepełnosprawna królewna spędza dzieciństwo z dala od rodziców. Ma zapewniony byt i opiekunów, czuje się jednak tak samotna i odrzucona, że już jako dziecko zaczyna szukać zastępczej matki w osobie Maryi.

Odtąd czyni wszystko, by nieustannie sprawiać przyjemność swej Niebieskiej Matce. Także w modlitwie pyta, co jeszcze może zrobić. Kiedy ma siedem lat, w czasie Mszy św. słyszy w sercu głos Matki Chrystusa, która mówi: „Przed śmiercią założysz zakon ku mojej czci i w ten sposób sprawisz przyjemność Jezusowi i Mnie samej.” Jednak w chwili, kiedy Maryja kieruje te słowa do królewny Joanny, los dziewczynki wydaje się być już przesądzony. Nie ma w nim miejsca na powołanie zakonne. Nie chcący widzieć swej córki Ludwik XI, w imię ewentualnych, przyszłych korzyści Korony, doprowadza do zaręczyn między nią małym księciem Ludwikiem Orleańskim. Joanna nie sprzeciwia się woli ojca, choć w głębi serca czuje się rozdarta. Jej narzeczony czuje do niej taką niechęć, że płacze z bezsilności w chwili ślubu do którego zostaje zmuszony. Staje się najgorszym mężem na świecie. Mówi żonie, że czuje do niej wstręt, nieustannie ją poniża. Ona jednak, mimo również została zmuszona do ślubu, kocha go. Kiedy małżonek Joanny, jako Ludwik XII obejmuje tron Francji, natychmiast występuje o stwierdzenie nieważności małżeństwa i dopina swego, a początkowo zrozpaczona Joanna zaczyna rozumieć, że w zaistniałej, choć bolesnej dla niej sytuacji, będzie wreszcie mogła założyć zakon, o którym Maryja powiedziała jej w dzieciństwie. Matka Chrystusa wskazuje też Joannie sposób napisania reguły zakonu. Ma ona być oparta na wszystkim, co w Ewangelii napisano o Maryi. W tworzeniu reguły pomaga Joannie jej kierownik duchowy, ojciec Gabriel Maria OFM. Znajduje on dziesięć fragmentów ewangelicznych, które opisują Matkę Jezusa, a także uwypuklają szczególnie dziesięć z Jej cnót. Owy on dziesięć cnót, danych siostrom z zakonu zwanego w skrócie anuncjatkami, stało się fundamentem dziesięciu rozdziałów reguły zakonu. Są to: czystość, roztropność, pokora, wiara, pobożność, posłuszeństwo, ubóstwo, cierpliwość, miłosierdzie i współodczuwanie. Siostry z zakonu mawiają, że istotą ich powołania jest być jak „małe Maryje”. W tym roku mija pięć lat od dnia, w którym przybyłe z Francji siostry anuncjatki zamieszkały w w podlicheńskim Grąblinie. 10 lipca obchodziły po raz piąty odpust ku czci Dziesięciu Cnót Maryi. Po Sumie odpustowej wszyscy wierni zostali zaproszeni na słodki poczęstunek przygotowany własnoręcznie przez przemiłe gospodynie.

Aleksandra Polewska
Za: Przewodnik Katolicki nr 30/27 lipca 2014

Scroll to Top