Cnota czystości jest pierwszą z wymienionych w Ewangelii cnót, dotyczących Maryi. Dla nas jest to brama, przez którą możemy zobaczyć duszę Maryi. Czyste serce jest naturalnie zwrócone ku światłu, ku Bogu, który jest źródłem wszelkiego dobra. Aby kochać bez podziału, serce oddaje się całe. Szuka sposobów, aby jak najbardziej podobać się Umiłowanemu, dopasowuje się do Jego woli. Wszystko w nim jest proste: nie ma kalkulacji, kłamstwa, fałszywych wyobrażeń.
O czystości myślimy jako o czymś nieosiągalnym: jakże daleka droga przed nami! Jak dobrze jest zwracać nasze spojrzenie na Maryję z Nazaretu, Pannę Nieskalaną!
„Nic na ziemi nie jest tak czyste, jak dusza Maryi! Krystaliczny ocean w promieniach południowego słońca…!”Br. David (En Calcat)
Bądź pozdrowiona, Maryjo, pełna łaski.
Maryja jest cała czysta: niepokalana od poczęcia, poświęciła Bogu całą swoją moc miłowania. Swoją duszę, serce, ducha, ciało,wszystko oddała na własność Bogu w swoim dziewictwie: „… nie znam męża.” (Łk 1,34). Jej czystość jest „tak”, powiedzianym Bogu, „tak” na wszystko, czego może On od niej zażądać, najpierw „tak” na cudowne macierzyństwo: Dziecię w niej się poczęło!
Tę tajemnicę dziewiczego macierzyństwa będzie przeżywać w małżeństwie z Józefem:„Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki, albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło.” (Mt 1,20). Maryja jest cała oddana Bogu i to czyni ją dyspozycyjną dla ludzi.
A my? „Będziesz miłował Pana Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą; a swego bliźniego, jak siebie samego.” (Łk 10,27) Jeśli czystość serca jest „tak”, powiedzianym Bogu, dobrze wiemy, że mamy mówić: „nie” złym skłonnościom, od których nie jesteśmy wolni. Kochać wolnym sercem, to wydać walkę egoistycznym przyjemnościom i temu wszystkiemu, co może plamić albo niepokoić nasze sumienie. Abyśmy mogli prowadzić naszą walkę o czystość, Kościół zaleca nam praktykę sakramentów i modlitwę, szczególnie różańcową. Nie możemy własnymi siłami przeciwstawić się licznym pokusom dzisiejszego świata. Wzywajmy więc na pomoc Maryję i świętych. Każdy z nas jest przynajmniej po części odpowiedzialny za czystość atmosfery wokół siebie! Nasz wysiłek, to czuwanie nad sobą, aby uniknąć okazji do grzechu:
Są spektakle, których nie należy oglądać, rozmowy, których trzeba unikać, propozycje, których nie można przyjąć: aby nie niepokoić sumienia swojego i innych. I… ponieważ jesteśmy chrześcijanami.
Szczęśliwi czystego serca, albowiem oni ujrzą Boga! Maryjo, Panno najczystsza, prowadź nas ku światłu!
Katechizm Kościoła Katolickiego mówi, że roztropność „uzdalnia rozum praktyczny do rozeznawania w każdej okoliczności naszego prawdziwego dobra i do wyboru właściwych środków do jego pełnienia”. (KKK 1806) Roztropność w sposób naturalny podąża za pierwszą cnotą, gdyż „doskonała mądrość i roztropność polegają na tym, by poznać, w jaki sposób podobać się Bogu i strzec się każdego grzechu, który Go rani”. (Reguła Sióstr Anuncjatek, rozdz. 2)
Roztropność kieruje wszystkimi innymi cnotami. Musi ona kierować również naszym sumieniem i działaniem. Jest przewidująca, myśli przyszłościowo, pamięta i wyciąga wnioski z wydarzeń z przeszłości. Jest realistką, konkretną, pełną zdrowego rozsądku. Te wszystkie cechy znajdujemy u Maryi Dziewicy.
Popatrzmy na postawę Maryi w momencie Zwiastowania:„rozważała, co miałoby znaczyć pozdrowienie” anioła Gabriela. (zob. Łk 1,29) Nie jest lekkomyślna, zastanawia się, pyta, upewnia się, czy to słowo nie jest sprzeczne z jej wyborem dziewictwa. Dopiero później wyraża zgodę: mądrość Maryi! Po narodzeniu Jezusa, podczas wizyty pasterzy, Maryja słucha, nic nie mówi lecz zachowuje wszystkie zdarzenia w swoim sercu i w milczeniu długo je rozważa.
Po odjeździe Mędrców, dowiedziawszy się, że Herod chce zabić Jezusa, Rodzice uciekają z Dziecięciem do Egiptu. Dlaczego? Aby Go chronić. Później (już po śmierci Heroda) nie wracają do Betlejem, aby uniknąć innych niebezpieczeństw. To jest roztropność Maryi, która nas uczy, że istnieją niebezpieczeństwa w życiu duchownym, nad którymi łatwiej zwyciężyć przez ucieczkę niż walkę, zwłaszcza jeśli są to pokusy cielesne i nasze ambicje.
Maryja uczy nas milczenia i zastanawiania się, które nam pozwalają rozróżniać dobro i wybierać sprawiedliwe środki do jego wypełnienia. Naśladując Maryję możemy być „nieskorzy do mówienia i szybcy do słuchania”, umiejąc „rozeznać w naszych sercach, jeszcze przed otworzeniem ust, co mamy mówić, aby uniknąć wszystkich słów negatywnych i wszelkiego kłamstwa”. (Reguła Rozdz. 2) Będziemy mogli odkryć i doświadczyć tajemnice milczenia, bo „Bóg w ciszy mówi do serca”. Zachowujmy potrójną roztropność Maryi: w słuchaniu, rozważaniu, rozeznawaniu. Słuchać z miłością Słowa Bożego. Rozeznawać dla wyrobienia mądrego osądu. W końcu: długo rozważać w sercu wydarzenia, prosząc Boga, by pokazał nam je w swoim świetle.
Matko najroztropniejsza, bądź naszą wychowawczynią!
Cnota pokory jest radosna i dynamiczna, dodaje skrzydeł! Dlaczego? Ponieważ opiera się na prawdzie naszej kondycji ludzkiej i tym się raduje.
Jesteśmy stworzeni przez Boga, który nas kocha, który daje wszystko w obfitości: życie, ruch, bycie… W Nim żyjemy, poruszamy się, jesteśmy, mówi św. Paweł. Żyjemy z Jego łaski, jesteśmy w ciągłej z Nim relacji. Nie możemy od Niego nie zależeć. Pokora z radością się zgadza, by wszystko otrzymywać; jak dziecko, które wszystko otrzymuje od swoich rodziców. Pokora głośno woła, że nie jest właścicielką darów i zalet, które może mieć: ona przyjmuje, dziękuje, zachwyca się!
W Ewangelii wg św. Łukasza, pierwszą oznaką pokory jest zmieszanie i bojaźń. Anioł ją pozdrawia „pełna łaski”, Maryja się trwoży: chwała należy się Bogu, nie dla niej! Anioł Gabriel ją uspokaja i przekazuje Boże przesłanie. Maryja odpowiada:
„Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według Twego słowa”. (Łk 1,38)
Całe życie wyraża się w tych kilku słowach. Jest Ona na służbie Pana i zgadza się na to, o co On prosi. Umie kochać Pana, ufa Jemu. Pokora Maryi zapowiada pokorę Syna:„Uczcie się ode Mnie – powie Jezus – bo jestem cichy i pokorny sercem.” (Mt 11,29)
Przez grzech pycha weszła na świat, wraz ze swoim orszakiem: ambicjami, rywalizacją, przemocą.
Przyznajmy, że pokora nie jest dla nas naturalną. Chcemy odnosić sukcesy, być podziwianymi, przyciągać uwagę. Dbamy o siebie, nie ośmielamy się odsłonić naszych słabości i ograniczeń. To wszystko brzmi fałszywie, nie jesteśmy zadowoleni. Prawda jest o wiele piękniejsza: Bóg nie zabrania nam pragnąć bycia wielkimi, ale do osiągnięcia tego wskazuje nam szczególną drogę: „Jeśli ktoś między wami chciałby być wielkim, niech się stanie waszym sługą.” (Mt 21,26) I sam daje przykład.
Maryja Panna zawsze była bardzo pokorna i Pan wejrzał na jej pokorę. Jak drzewo, którego gałęzie zginają się do ziemi pod ciężarem owoców, tak Maryja uniża się tym więcej im bardziej zostaje obdarowana przez Pana. Tak, pokora dodaje skrzydeł i Maryja śpiewa w swoim Magnificat: „Raduje się duch mój w Bogu, Zbawicielu moim!”
Maryjo, radosna w swej pokorze, prowadź nas drogami Pana!
„Maryja była mocna wiarą”. „Bez wiary niemożliwe jest podobać się Bogu.” (Reguła Rozdz. 4)
Co to jest wiara? Katechizm kościoła katolickiego mówi, że najpierw jest to cnota dana przez Boga, dzięki której wierzymy w Boga i w to wszystko, co On mam powiedział i objawił, bo Bóg jest samą prawdą. Przez wiarę człowiek powierza się Bogu. Mówi się o posłuszeństwie wiary, bowiem wiara wyraża się przez nasze działanie.
Chcemy być pewni, że wiara podoba się Bogu? Popatrzmy na Abrahama, ojca wierzących. Bóg wystawiając jego wiarę na próbę, poleca mu złożyć w ofierze swojego jedynego syna Izaaka. Abraham jest posłuszny. Ale w chwili, gdy bierze nóż, Bóg go zatrzymuje: „Nie podnoś ręki na chłopca i nie czyń mu nic złego! Teraz poznałem, że boisz się Boga, bo nie odmówiłeś Mi nawet twego jedynego syna.” (Rdz. 22,12) „Ponieważ to uczyniłeś… będę ci błogosławił i dam ci potomstwo tak liczne jak gwiazdy na niebie i jak ziarnka piasku na wybrzeżu morza.” (Rdz. 22,17) Bóg raduje się z okazanego Mu całkowitego zaufania!
Maryja Panna często jest nazywana „Córa Abrahama”. Spełnia w sposób najdoskonalszy posłuszeństwo wiary, zapoczątkowane przez swojego dalekiego przodka.
Co mówi Ewangelia? Że z wiarą przyjęła ona zapowiedź i obietnice przyniesione przez anioła Gabriela. Uwierzyła, że „dla Boga nie ma nic niemożliwego”. (Łk 1,37) Przez wiarę poczęła Syna Bożego. W wierze udała się w góry do swojej krewnej, Elżbiety, która w swojej starości również poczęła syna. Pozdrowiła ją, a Elżbieta wydała okrzyk i powiedziała: „Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana.” (Łk 1,45)
Jeśli się przyjrzeć Pismom, wiara często jest ukazana w kadrze gór. Abraham musi iść na górę Horeb, aby ofiarować swojego syna, Maryja udaje się w góry do swojej krewnej. Reguła Anuncjatek mówi, że to przez wiarę możemy wejść na górę doskonałości. W rzeczywistości – trudną górę! Podejmijmy więc drogę Maryi. Ona nas poprzedza w pielgrzymce wiary – jak mówi Jan-Paweł II – w wierności po wszystkie dni.
Ewangelia Zwiastowania kończy się słowami: „Wtedy odszedł od Niej anioł” (Łk 1,38): światło zgasło. Od tej chwili Maryja kontynuuje drogę wśród nocy… „W ciągu całego życia, aż do ostatniej próby, kiedy Jezus Jej Syn umierał na krzyżu, Jej wiara się nie zachwiała, nie przestała Ona wierzyć w wypełnienie Bożych obietnic”. (KKK) I nazajutrz, gdy ciało Jezusa spoczywa w grobie, cała nadzieja świata skupia się na tym jedynym płomieniu, który podnosi się, prosty, ku Niebu: wiara Maryi czekającej w milczeniu na obiecane zmartwychwstanie.
Maryjo, ochraniaj nas wśród prób i zwątpień. Dziel się z nami Twoją ufnością!
Magnificat – pierwsza wypowiedziana przez Maryję modlitwa (wg. Ewangelii św. Łukasza). Maryja śpiewa swoją wdzięczność „z niezmierną radością i skupieniem”.
Aby wyrazić swoje uwielbienie, wybiera teksty Pisma, które zna na pamięć. W tej pieśni odczytuje historię własną i swojego narodu, przypomina dobrodziejstwa i „obietnice uczynione naszym ojcom, Abrahamowi i jego potomstwo na wieki”. (Łk 1,55) Maryja, czyste uwielbienie Boga Izraela.
Co roku, razem z Józefem Maryja uczestniczy w wielkiej liturgii Świątyni, spełnia przepisy, składa ofiary. To drugi przejaw jej modlitwy.
Trzykrotnie św. Łukasz wspomina jej „powroty” do Nazaretu. Nie modli się Ona jedynie podczas wielkich uroczystości i w dni świąteczne. Kiedy kończy się świętowanie, każdy wraca do siebie. Maryja odnajduje swoją codzienność w bliskości Jezusa, kontempluje, służy, kocha.
Maryja jest również obecna w Wieczerniku, z apostołami. „Wszyscy trwają na modlitwie”w oczekiwaniu daru Ducha Świętego. Maryja rozpoczyna swoją wielką misję macierzyńską, trwa na modlitwie z Kościołem, aż do końca czasów. Idźmy do jej szkoły: Ona tak wiele może nas nauczyć.
Dobrze jest posłuchać z Maryją słów Jezusa: „Kto jest moją matką? Kto moimi braćmi? – Ci, którzy słuchają mojego słowa i je zachowują”. (Mt 12,48-49) Słuchać w milczeniu, to już się modlić. Smakować fragmentu Ewangelii przed zaśnięciem, oto modlitwa, która podoba się Bogu!
Śpiewać Bożą chwałę, dziękować Mu słowami Magnificat. Odkryć z Maryją bogactwo psalmów, którymi modliła się Ona i Jezus. Wraz z Maryją odczytać na nowo naszą własną historię, odnaleźć w niej znaki miłości Ojca. Być może skomponować nasze osobiste małe „Magnificat”, zaczynając od wersetów psalmów, które do nas szczególnie przemawiają – oto modlitwa, która podoba się Bogu!
Ofiary Świątyni znajdują swoje dopełnienie w jedynej Ofierze Chrystusa na Kalwarii. Maryja jest włączona w ofiarę prawdziwego baranka paschalnego: Jezusa, jej Syna. Odtąd, po zmartwychwstaniu Pana, uwielbienie Maryi osiąga szczyt w jej uczestnictwie w liturgiach eucharystycznych. I my również, za przekładem Maryi, ofiarujemy się z Chrystusem w każdej Eucharystii i czerpiemy radość z adoracji Najświętszego Sakramentu, przedłużając niejako bliską zażyłość Maryi z Jezusem w Nazarecie.
„Modlić się, to myśleć o Jezusie, kochając Go”, powiedział bł. Charles de Foucauld.
Maryjo, radosna w uwielbieniu Boga, podziel się z nami swoją radością i wytrwałością!
Jak orzech, którego skorupa jest twarda i gorzka, ale środek smakowity, posłuszeństwo na pierwszy rzut oka jest mało pociągające. Czyż nie jest ono przeszkodą dla naszej wolności? Przeciwnie, w rzeczywistości posłuszeństwo Bogu jest drogą szczęścia. Bóg, nasz Ojciec pokazuje nam gdzie jest dobro i jak je osiągnąć. Posłuszeństwo powinno być naszą odpowiedzią na Jego Miłość. Jezus mówi: „czynię zawsze to co się Ojcu podoba.”
Po nieposłuszeństwie Adama nasza synowska relacja z Ojcem została zniszczona: nieszczęście zeszło na świat. Jezus, przez swoje posłuszeństwo „aż do śmierci, a była to śmierć na krzyżu”, odbudował tę relację: posłuszeństwo Bogu już nie jest ciężarem, ale drogą wolności, uczeniem się prawdziwego szczęścia!
„Maryja Panna zawsze była bardzo posłuszna, i Bogu, i ludziom ze względu na Boga.” (Reguła Rozdz. 6)
Posłuszeństwo Bogu: przez posłuszeństwo poczęła Syna Bożego. Po narodzeniu Jezusa, Ona, najczystsza, podporządkowała się obrzędowi oczyszczenia młodych matek, jak tego wymagało prawo Mojżeszowe. Podobnie wypełniła zwyczaj poświęcenia Panu swego pierworodnego. Para synogarlic albo dwa gołębie zostały ofiarowane jako wypełnienie przepisu prawa, które przecież nie powinno dotyczyć Syna Najwyższego!
Posłuszeństwo ludziom ze względu na Boga: Cezar August wydaje edykt nakazujący spis ludności; razem z Józefem Maryja udaje się do Betlejem, rodzinnego miasta Józefa. Czyni ten akt posłuszeństwa, uznając się za poddaną rzymskiego imperatora.
Te wszystkie akty posłuszeństwa są dla Maryi okazją do życia w zależności od Boga. Przez wydarzenia, spotkane osoby, dostrzega prowadzącą ją ojcowską rękę. „Być posłusznym, to kochać.” – pisała św. Bernadeta. Posłuszeństwo przeżywa się w relacji wzajemnej miłości; jeśli nie, będzie to uległość niewolnika! Źródłem posłuszeństwa jest tajemnica Trzech Osób Trójcy Świętej – całkowicie zależnych od siebie. Odczytajmy na nowo Ewangelię według św. Jana: zobaczymy, że dla Jezusa pełnienie woli Ojca jest szczęściem!
Codzienność daje nam wiele okazji do życia posłuszeństwem: czy umiemy z tego skorzystać? W życiu zawodowym może się zdarzać, że musimy słuchać „trudnych” przełożonych… Możemy pomyśleć o odpowiedzi Jezusa Piłatowi: „Nie miałbyś nade mną żadnej władzy, gdyby ci nie była dana z góry.” Być może zaczniemy patrzeć na trudności jako wezwanie do życia synowskim posłuszeństwem Chrystusa, który jak i Jego Matka, chciał „być posłuszny Bogu i ludziom ze względu na Boga.” Ojcowie kościoła podkreślają, że posłuszeństwo Maryi zmazuje nieposłuszeństwo Ewy.
Możemy spojrzeć na posłuszeństwo jako lekarstwo na grzech pychy: podporządkować się decyzjom innych, zaakceptować decyzję, która się nam nie podoba, opinię odmienną od naszej, tyle okazji do ofiarowania Bogu naszego posłuszeństwa i miłości.
Z Tobą, Maryjo,która zechciałaś być „służebnicą”, uczymy się, że „być posłusznym, to kochać”.
Ktoś odkrył drogocenną perłę. Sprzedał wszystkie swoje dobra, aby ją kupić.
Tą perłą jest ubóstwo serca! Pierwsze błogosławieństwo: „Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy Królestwo Niebieskie!” Maryja nauczy nas troskliwie chronić ewangeliczną perłę ubóstwa.
Być ubogim, żyć ubogo, to jest wybór. Nie być niewolnikiem dóbr, którymi dysponujemy, zadowolić się tym, co konieczne, rezygnować z rzeczy niepotrzebnych, nieużytecznych. Ubóstwo jest dobrem, o które należy dbać, zaś z nędzą trzeba walczyć. Doskonale Ubogim jest nasz Pan: „Boży Syn, który takim stał się dla nas, aby nas swoim ubóstwem ubogacić” jak mówi św. Paweł. (2 Kor 8,9)
Maryja Dziewica żyła bardzo ubogo: możemy to zobaczyć przy narodzeniu Jezusa. Gdy Bóg przyszedł na świat, wybrał ubóstwo… Przybywszy do Betlejem, gdy dla Maryi przyszedł czas dla rozwiązania, nie znaleźli miejsca, gdzie mogliby zamieszkać. Musiał im wystarczyć żłób dla zwierząt, w którym położyli niemowlę. Maryja i z tego była zadowolona.
Nie trzeba się wahać, tylko otworzyć nasze drzwi Jezusowi: On potrzebuje być przez nas przyjętym nawet, jeśli mamy jedynie ubogą stajnię do ofiarowania. Nasze pragnienie przyjęcia będzie Go karmić. Nasze wysiłki, by się Jemu podobać – ogrzeją Go.
„Tam, gdzie jest twój skarb, tam również będzie twoje serce.” (Mt 6,21) Gdzie jest skarb Maryi? To Jezus, Emmanuel, Bóg pośród nas.
A my? Gdzie znajduje się nasz skarb? W powodzeniu materialnym, konsumpcji czy w towarzystwie Jezusa Chrystusa? Ubogie serce nie znajduje szczęścia w gromadzeniu bogactw. Kiedy żyjemy ubogo, odkrywamy inne wartości, które dają nam prawdziwą radość: zaufanie Bożej Opatrzności, szczodrość, wolność ducha, otwartość na innych.
Można żyć ubogo, posiadając wiele dóbr, o ile nie jest się ich niewolnikiem. Ale jest to sytuacja niebezpieczna. Im więcej mamy, tym więcej chcemy posiadać i wtedy serce zamyka się na jedyny, prawdziwy skarb: miłość Boga i bliźniego. Niech Pan nas uzdrowi ze wszelkiej chciwości, łapczywości, łakomstwa… Niech się zmiłuje nad bogaczami tego świata i otworzy ich oczy na potrzeby ich braci.
O Maryjo, pomóż nam odkrywać skarb ubóstwa, wybranego i chcianego z miłości do naszego Pana Jezusa Chrystusa!
Słownik Larousse definiuje cierpliwość jako „zdolność wytrwałego znoszenia dolegliwości i niewygód (uciążliwości) życiowych.” A więc jest to zaleta bardzo użyteczna, szczególnie dla nas, którzy uważamy się za uczniów Chrystusa, ponieważ wszyscy, którzy chcą podążać za Chrystusem mogą być narażeni na niesprawiedliwości czy prześladowania. Takie przypadki zdarzają się dziś w wielu krajach. Być cierpliwym, wszystko znosić ze spokojem, nie zniechęcać się… to trudna droga. Na szczęście Pan przychodzi z pomocą naszej słabości.
„Maryja Panna była zawsze bardzo cierpliwa i dlatego żeby podobać się Bogu: z cierpliwością znosiła prześladowanie Heroda” (Reguła Rozdz. 8) który wydał nakaz wymordowania wszystkich chłopców w Betlejem, w wieku do dwóch lat. Józef, ostrzeżony we śnie, bierze Dziecko i Jego Matkę, i uciekają aż do Egiptu. Dobrze poznają niepewną sytuację wszystkich uciekinierów. Pomyślmy o oceanie bólu, który musiał zalać ich serca, gdy dowiedzieli się później o masakrze niewiniątek. Cierpliwość prześladowanych.
Historia z Jezusem odnalezionym w świątyni pozwala nam bardziej zgłębić cierpliwość Maryi. Trzy dni ze smutkiem szukała swojego Syna. W końcu zalazłszy Go, mówi z akcentem naprawdę radosnym, pełnym macierzyńskiej troski: „Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie.” (Łk 2,48) Zgubić dziecko, nie wiedzieć, gdzie ono jest, szukać przez trzy dni – Maryja poznała również i to. Niestrudzenie, razem z Józefem, kontynuuje swoje poszukiwanie składając w Bogu całą ufność. Wreszcie odnajdują Go w świątyni. Żadnej goryczy, wyrzutów, jedynie cicha skarga, w której wyraża się matczyna czułość: „Moje Dziecko, dlaczego…?” Odpowiedź Jezusa jest dla nich niezrozumiała. I kiedy wracali do Nazaretu, Maryja z cierpliwością rozważała w sercu to wydarzenie i próbowała je zrozumieć. Cierpliwość rodziców.
W ciągu życia publicznego Jezusa, Maryja widziała agresywność żydów względem Syna, słyszała niesprawiedliwe osądy, widziała nienawistne spojrzenia, czuła rosnącą nienawiść, i znosiła to wszystko. Cierpliwość wzgardzonych.
Praktykując cnotę cierpliwości, niewątpliwie będziemy podobać się Bogu!
Akceptować małe próby codzienności: radio sąsiadów, awarię ogrzewania, zmęczenie komunikacji miejskiej, huśtawki humoru współmałżonka, krzyk dzieci, ból głowy, wszystkie małe „nic”, które często wystawiają nerwy na próbę. Oto cierpliwość!
Być cierpliwym dla siebie: nie zniechęcać się modlitwą duchowej walce… Droga jest długa. Nie zapominajmy, że Pan oczekuje nas w sakramentach, aby dać siłę, cierpliwość, wytrwałość.
Maryjo, która zachowujesz delikatność i uśmiech w przeciwnościach, pomóż nam!
Miłosierdzie jest to „miłość Boga, rozlana w waszych sercach przez Ducha Świętego, który został nam dany.”
Jest ona zaszczepiona na naturalnej dobroci i rozpłomieniona Boską miłością. Maryja, pełna łaski jest napełniona, przeniknięta tą miłością i promieniuje nią w każdym geście, słowie, uśmiechu i łzie.
Promienna miłość, litość, dobroć, miłosierdzie dla wszystkich, począwszy od tego Niemowlęcia, które nosi i karmi. Wiadomo, jaka jest wymiana miłości między matką a dzieckiem karmionym piersią. Kiedy tą matką jest Maryja Dziewica, a dzieckiem Boży Syn – w tym momencie stajemy na progu tajemnicy i Bóg tym się raduje!
Niestety, wkrótce trzeba uciekać do Egiptu! Bronić Dziecko przed gniewem Heroda, chronić Jego życie, znosząc niewygodę: to jest cała niepokoju, miłość Maryi.
Trzydzieści lat później: oto jesteśmy w Kanie, w Galilei, na weselu. Jest tu Maryja (nie unika ona bowiem naszych rodzinnych uroczystości!). Jezus został również zaproszony. Świętowanie trwa w najlepsze. Braknie wina. Kto zauważy? Maryja. Czuje narastające zażenowanie. Sytuacja jest kłopotliwa, może zamienić się w kłótnię. Trzeba zachować pokój.
Maryja się tym zajmie. „Nie mają już wina.” (J 2,3) mówi do Syna. A potem do sług z uspokajającym uśmiechem: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie.” (J 2,5)
Atmosfera święta jest uratowana. Wino leje się strumieniami, a w sercach uczniów rozpala się wiara: pewnego dnia rozleje się ona „obficie”, jak wino w Kanie!
W jaki sposób możemy wcielać miłosierdzie Maryi w nasze życie? Najpierw kochając Jezusa „z całego swego serca”. Karmić Jezusa, to Go kochać. Myśleć o Nim, modlić się, żyć Jego Słowem, to pozwolić Mu rosnąć w nas, w świecie.
Skarb, który w nas mieszka, trzeba chronić, a czasami i „uciekać do Egiptu”, żeby uniknąć przed czyhającymi nieprzyjaciółmi: przed zaniedbaniem modlitwy, sakramentów, pokusami i wszystkimi fałszywymi bogami, które chcą nas uwieść.
Maryja z godów w Kanie pragnie, byśmy czynili pokój wokół siebie.
To jest pierwsza rzecz, jeśli chcemy podobać się Panu. Potem: mieć oczy otwarte na potrzeby innych, jakby to były nasze, prosić za nimi: „Nie mają już wina”. Nie czujemy się na siłach, by przynieść ulgę nędzy świata? Przedstawmy to Panu:
„Popatrz, Panie…” i ta modlitwa przyniesie – może niewidzialne dla nas – owoce.
Modlitwa, ale też zaangażowanie! Budzić wiarę w sercach, zaczynając od gestów dobroczynności i służby. „Zróbcie wszystko,cokolwiek powie”, to jedyne słowa Maryi w Ewangelii, które wypowiedziała do ludzi i nie przestaje wołać do nas od 2000 lat. Maryjo, naucz nas robić wszystko, co powie nam Jezus.
Podczas godów w Kanie, Jezus odpowiedział Matce: „Nie nadeszła jeszcze godzina moja”. (J 2,4)
Godzina doskonałej ofiary, godzina miecza przenikającego duszę, właśnie nadeszła. „Maryja Dziewica – wg świadectwa Ewangelii – stała obok krzyża Jezusa.”
Milczy, kontempluje, współodczuwa. Tajemnica miłości ukrzyżowanej: „Nikt mi nie zabiera życia, Ja sam je oddaję”. (J 10,18)
Wola Maryi jest zjednoczona z wolą Jezusa, przybitego do krzyża: Jej współcierpienie i uczestnictwo w męce Syna, dla zbawienia świata. „Bóg tak umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał…” Maryja jest doskonale „podporządkowana” woli Ojca, w posłuszeństwie, Ona, która jest mieszkaniem Ducha Świętego. Tak, Maryja też tak umiłowała świat, że oddała swojego jedynego Syna, żeby świat mógł być zbawiony. W ten sposób, w bólu, Maryja nas rodzi do życia wiecznego.
To przez kontemplację tajemnicy krzyża odkrywamy poprzez łzy i rozdarcia, że wszystkie nasze ludzkie cierpienia są płodne, jeśli składamy je u stóp krzyża. Tego właśnie nas uczy Maryja.
Gdy straciliśmy kogoś drogiego, przypominamy jego ostatnie chwile, spojrzenia, słowa; zachowujemy je w pamięci jak skarb. Są one wciąż żywe, rozważamy je, odczytujemy na nowo, co słowa i gesty mogą nam jeszcze powiedzieć i za każdym razem nasza miłość staje się bardziej gorąca, budzi się wdzięczność. Tak jak u Matki Jezusa. Po zmartwychwstaniu, w gronie apostołów i uczniów, Maryja jeszcze raz przeżywała w milczeniu Mękę Syna, przebiegając w duchu drogę, przebytą przez Jezusa, aż do Kalwarii, stojąc u stóp krzyża, kontemplując rany Jezusa, podziwiając moc Jego miłości, miłości cierpiącej, silniejszej niż ból, silniejszej niż śmierć!
Z naszej strony, umiłujmy przeżywanie razem z Maryją tajemnicy Męki Pańskiej: Przesuwając paciorki różańca, odprawiając Drogę Krzyżową, a zwłaszcza uczestnicząc w Eucharystii. Każda Msza św. jest uobecnieniem ofiary Jezusa na krzyżu dla zbawienia świata. Z otwartego boku Chrystusa wypływają strumienie krwi i wody, dające życie. W każdej Eucharystii Maryja daje nam swojego Syna i przyjmuje nas za swoje dzieci.
W ten sposób współcierpienie Maryi ze swoim ukrzyżowanym Synem staje się współcierpieniem ze wszystkimi cierpiącymi: w każdym z nas Maryja odnajduje swego Syna, staje przy nim, współczuje, dodaje odwagi jako Matka. Wlewa w nas swoją nadzieję.
„Życie zwyciężyło śmierć! Krzyż pokonał piekło.” Alleluja!
Maryjo najboleśniejsza, naucz nas współczuć i współuczestniczyć w smutkach tych, który nas otaczają, i dawać im nadzieję!
Fragment „Message Marial de l’Annonciade” (Wiadomości z Zakonu NMP) – lipiec 2011