Modlitwa i praca w szkole świętej Joanny de Valois

Św. Joanna potrafiła znaleźć równowagę między aktywnością (Jako księżna Berry miała wiele obowiązków) a modlitwą kontemplacyjną (czas sam na sam z Bogiem). Spoglądanie na Maryję w Ewangelii– częste i głębokie, to był jej sekret, aby uczyć się od Matki Bożej jak zarówno na modlitwie, jak i w działaniu podobać się Bogu!

I – Jak podobać się Bogu?
W naszym współczesnym pojęciu słowo „podobać się” wiąże się przede wszystkim z podobaniem się kobietom lub mężczyznom i każdy stara się znaleźć najlepszy sposób, aby to osiągnąć. Niektórzy uważają, że trzeba zachwycić urodą, strojem, inteligencją, miejscem w hierarchii społecznej, znajomościami itp. Używamy czasami „sztuczności” w naszym życiu, aby się innym podobać.

Ale czy zastanawiamy się jak możemy podobać się Bogu? Przeanalizujmy swój sposób modlitwy, życia chrześcijańskiego, postępowania z bliźnimi, wypełniania swoich obowiązków związanych z powołaniem w życiu świeckim czy duchownym. Jak osiągnąć pewność, że podobamy się Bogu?

Cofnijmy się do piętnastego wieku, do Francji czasów św. Joanny, aby zobaczyć, w jaki sposób ludzie obcowali z Bogiem i jak szukali właściwej drogi do Niego.

Dla ludu tak jak i dla Króla najważniejsze było wykonywanie jak największej ilości aktów pobożności i zachowanie, pozwalające na przybliżanie się do Boga. Była to epoka, w której budowano stacje Drogi Krzyżowej, czcią otaczano Matkę Bożą Bolesną. Pobożność była „konkretna”, można było ją dotknąć i zobaczyć. Wielu ludzi podejmowało pielgrzymki po całej Francji oraz wędrowało drogami św. Jakuba do Composteli.

Bardzo ważny był też kult relikwii, medalików – na przykład Król Ludwik XI ozdabiał swój kapelusz i szaty wieloma medalikami, aby dać publiczne świadectwo swojego przywiązania do Boga i Świętych.

Ludzie odmawiali dużo modlitw, brali udział w procesjach, składali kościołowi ofiary. Czasem były też praktykowane umartwienia cielesne, jako zewnętrzne gesty, bez troski o najważniejsze – o życie wewnętrzne. Ale takie praktyki odnosiły wielki sukces.

Ale istniał też inny kult, mniej znany i praktykowany, który powstał pod koniec czternastego wieku w Holandii i rozpowszechnił się w piętnastym wieku we Francji i w Niemczech. Pokazywał on, że najważniejszy jest prawdziwy, osobisty kontakt z Bogiem, rozmyślanie. Pisał o tym Tomasz a Kempis w znanej do dziś książce „O naśladowaniu Chrystusa”.

Łatwo zrozumieć, że św. Joanna Francuska praktykowała właśnie ten drugi akt oddawania czci Bogu. Nie odrzucała tego pierwszego sposobu, praktykowanego przez swojego ojca, ale była świadoma, że kult tylko zewnętrzny jest niebezpieczeństwem podobnym do „powierzchownej pobożności faryzeuszów”.

Św. Joanna rozumiała, że często człowiek widzi tylko to, co na zewnątrz, natomiast Bóg widzi zawsze głębię serca ludzkiego. Najważniejsza dla Niej była postawa wewnętrzna i jakość duszy człowieka.

Na modlitwie przeżywała głęboką relację z Chrystusem, aż do doświadczenia z Nim „mistycznych zaślubin”, które dokonały się w najgłębszej części jej duszy, miejscu zamieszkania samego Boga.

Nie gardząc wiedzą i umiejętnościami naturalnymi, św. Joanna pojęła, że aby podobać się Bogu, trzeba nauczyć się „uprawiać” swoje serce i to stało się Jej celem. Zdobyła pewność, że praktykując cnoty Maryi, można Bogu sprawiać radość i nie chodzi tylko o unikanie grzechów, ale o wiele więcej.

Św. Joanna zaprasza nas, abyśmy myśleli, mówili i czynili to, co najbardziej podoba się Bogu. To wymaga od nas- z łaską Bożą- dużego wysiłku, ale nie w celu zasłużenia na Miłość Bożą (zawsze daną nam za darmo, bez żadnej naszej zasługi), ale by odpowiedzieć Bogu na Jego miłość, Bogu, Którego pragniemy kochać czystą i dynamiczną miłością, która ożywiała serce Maryi.

Podobać się Bogu we wszystkim, na modlitwie, w pracy, w całym życiu – to otworzyć Mu swoje serce na sposób Maryi. Wszystko dla Niego, nie oczekując w zamian niczego.

Mamy szukać tego, co jest dla Niego najmilsze. W miłości nie możemy pozostawać bierni w swoich przyzwyczajeniach. Wciąż dokładajmy starań, aby kochać Chrystusa i widząc Go w drugim człowieku nakłaniać swoje serce i pragnienia, by spełniać Jego oczekiwania.

Miłość Joanny do Zbawiciela rozkwitła w jej delikatnej wrażliwości względem najuboższych. Czyż nie dała się szybko poznać, jako Dobra Księżna? Jak Maryja w Kanie, Joanna była wrażliwa na wszelki przejaw nędzy w swoim księstwie.

Starać się podobać Bogu, jaka to wewnętrzna kreatywność, dynamizm i zdolność tworzenia, ale wierzymy, że św. Joanna nam w tym pomoże!

II – Modlitwa i praca w świetle życia Maryi.
Według św. Joanny Maryja jest dla nas przykładem i gwiazdą wskazującą drogę, jak podobać się Bogu. Wpatrując się w Maryję, zobaczymy, jak otrzymana przez Nią łaska Boża rozwinęła się w bogate życie duchowe, w skupienie, w nieustanną ofiarę składaną Bogu, i w zjednoczenie z Nim.

Spojrzenie na Maryję w Ewangelii, szczególnie w tajemnicy Zwiastowania i Nawiedzenia, może pomóc nam zrozumieć, jakiej postawy Bóg oczekuje od nas, zarówno na modlitwie jak i w działaniu, w pracy dla Kościoła i bliźniego, ale też w pracy zawodowej.

I – W szóstym miesiącu posłał Bóg anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja.

Ewangelista Łukasz, relacjonując wydarzenie Zwiastowania, na samym początku osadza je w konkretnym miejscu i czasie. Prawda, że to Bóg podejmuje inicjatywę powołania Maryi, jak i każdego z nas, do modlitwy, do relacji z Nim. Jednak odpowiedź na Jego zaproszenie zawsze należy do nas.

Maryja- najuboższa- na pewno powierzała Bogu wszystkie swoje sprawy, także te, które wiązały się z przyszłością. Ona była w pełni otwarta na Boga i dyspozycyjna względem Jego Woli.

Do modlitwy potrzebne są odpowiednie miejsce i czas. Modlitwa, to fundamentalna potrzeba naszej duszy. Nikt nie zaprzeczy, że pożywienie jest dla ciała niezbędne. Tak właśnie niezbędna dla naszej duszy jest modlitwa.

Celem naszym jest poznanie i uwielbienie Boga. To wymaga ofiary z życia, a więc ofiary z czasu, w którym żyjemy. Człowiek zawsze znajduje czas na to, co jest dla niego naprawdę ważne. A czas jedynie Bogu poświęcony, na spotkanie z Nim sam na sam, na modlitwę – Czy znajdujemy go codziennie?

Każdą chwilę modlitwy uważajmy za całkowicie nową i jedyną w swoim rodzaju okazję do spotkania i zjednoczenia z Bogiem. Bóg nie tylko stale odnawia naszą osobę, ale też stale odnawia naszą modlitwę. Jeśli przez jakiś czas mieliśmy trudności ze skupieniem się, to nie znaczy, że dzisiaj nam się to nie uda. Nie pozwólmy, by nasze „nieudane” modlitwy studziły nasze pragnienia i oczekiwania.

Na modlitwie bądźmy wolni i otwarci na Boga, jak Maryja. Bóg sam zajmie się naszymi sprawami.

II – Anioł wszedł do Niej i rzekł: «Raduj się, pełna łaski, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami».

Maryja- najczystsza- usłyszała, że jest „pełna łaski”, czyli od zawsze umiłowana przez Boga. Słowa anioła potwierdziły Jej wewnętrzną pewność bycia miłowaną przez Stwórcę.

Pierwszym krokiem w nawiązaniu poprawnej relacji z Bogiem jest doświadczanie Jego Miłości; uwierzenie, że Bóg jest Miłością i że pierwszy nas umiłował.

Pomyślmy, że Bóg z miłością patrzy na nas. Świadomość bycia umiłowanym przez Boga pokonuje pokusę nieufności wobec Niego i rodzi pragnienie przebywania z Nim.

Starajmy się omijać dwie skrajności: modlitwy zbyt aktywnej (zbyt „hałaśliwej”, za bardzo wypełnionej słowami i myślami) i modlitwy zbyt biernej (na której czujemy się za bardzo zrelaksowani, rozleniwieni i bierni). Jeśli szczerym i pokornym sercem nieustannie szukamy Bożego Oblicza, Bóg sam da nam światło potrzebne na drodze modlitwy.

Wyzwalamy się z egocentryzmu i całym sobą zwracamy się ku Bogu, który chce nas obdarzyć Swoimi łaskami, ku Temu, który jest całą naszą Radością!

III – Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie. Lecz anioł rzekł do Niej: «Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus… Na to Maryja rzekła do anioła: «Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?»

Maryja- najroztropniejsza- miała pewne wątpliwości, inne jednak niż Zachariasz, który wątpił, czy w ogóle jest możliwe to, co obwieścił mu podczas ofiary kadzenia anioł Gabriel. Maryja nie wątpiła, że stanie się to, co mówił anioł. Ona pytała: jak to się stanie? Maryja wiedziała, że Bóg dokonuje rzeczy niemożliwych i wierzyła w Jego wszechmoc. Chciała jedynie zrozumieć, „w jaki sposób”, by przygotować się i przyjąć Jego działanie.

Co przeszkadza nam w naszej relacji z Bogiem? Czy mamy jakieś wątpliwości, czegoś się boimy? Gdy nie rozumiemy wszystkiego, czy z ufnością pytamy Boga?

Gdy na modlitwie odczuwamy oschłość i rozproszenie, zdawszy sobie sprawę, że nie byliśmy w ciągu dnia wierni Bogu, ufajmy Bogu i zadowalajmy się taką modlitwą, jaką w tej konkretnej chwili Bóg nam daje. Oczywiście jednocześnie żałujmy za swoją niewierność, prośmy o przebaczenie i uczyńmy postanowienie poprawy.

Możemy i powinniśmy dążyć do kontemplacji, lecz bez domagania się jej, jakby nam się ona należała. Wspaniale jest pragnąć Boga, lecz kiedy pragnienia stają się wymaganiami, zamykają duszę i stają się przeszkodą na drodze Bożej miłości.

IV – Anioł Jej odpowiedział: «Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego».

Maryja-najwierniejsza- ogarnięta Bożą miłością nie wahała się zaufać we wszystkim Bogu. Nawet wtedy, gdy droga była dla Niej trudna, wymagająca cierpliwości, horyzont pogrążony był we mgle, a pojawiały się niespodziewane i bolesne wydarzenia, zawsze wtedy towarzyszyły Jej słowa: Dla Boga nie ma nic niemożliwego (Łk 1, 37). Ten, który wezwał, On też prowadzi, broni i umacnia.

Modlitwa, szczególnie modlitwa kontemplacyjna, jest darem, jest działaniem Ducha Świętego. Prośmy Go, aby zstąpił na nas, bo sami z siebie nie umiemy się modlić.

Bądźmy przekonani, że dla Boga nie ma nic niemożliwego. On daje nam dokładnie taką łaskę modlitwy, jakiej potrzebujemy, o ile robimy wszystko, co możemy, by trwać przy Nim z otwartym sercem. Nasze miłosne skupienie musi iść w parze z całkowitym zdaniem się na Boga.

V – Na to rzekła Maryja: «Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa!» Wtedy odszedł od Niej anioł.

Maryja- najpokorniejsza i najposłuszniejsza- wypowiedziała „tak” w całkowitej wolności i gotowości przyjęcia wszystkiego, cokolwiek będzie związane z realizacją podjętego zobowiązania. Nie było w postawie Maryi cienia rezygnacji i jakiegoś pasywnego poddania się woli Bożej. Maryja przez swoje „tak” wyraża nie tylko akceptację, lecz zdecydowane zaangażowanie się w realizację Bożego planu i całkowite utożsamienie się z nim.

Jak wygląda nasze „tak” powiedziane Bogu na modlitwie? Napięcie jest często znakiem niedostatecznego zawierzenia. Być może nie zaakceptowaliśmy jeszcze bolesnych doświadczeń z przeszłości, a tylko zepchnęliśmy je do podświadomości. Nie powiedzieliśmy jeszcze całym sercem „tak” okolicznościom, życiu, Bogu. Albo też chcemy samodzielnie zrealizować swoje plany, nie biorąc pod uwagę chwili obecnej albo licząc za bardzo na własne siły.

Miłosna uwaga zakłada postawę zawierzenia i jest nim przepełniona. Powinniśmy być jak dziecko z sercem pozbawionym wyniosłości, pełnym prostoty i ufności. Takie serce jest w stanie przyjmować Jezusa!

VI – W tych dniach Maryja wybrała się w drogę i spiesząc się, poszła w górskie okolice do pewnego miasta Judzkiego. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę.

Nie dziwi postawa Maryi, która ogarnięta Bożą miłością poszła natychmiast do domu Elżbiety i Zachariasza. Wniosła w ten dom radość, pokój i ogłaszała Dobrą Nowinę o Mesjaszu, który już przyszedł, już był w Jej łonie! Maryja z miłością towarzyszyła swej krewnej Elżbiecie i we wszystkim jej pomagała. Na pewno z energią pracowała… Tak rozpoczęła się wędrówka Maryi, by służyć ludziom, bo sama była Służebnicą Boga- pełna miłosierdzia i współczucia.

Nie myślmy, że praca utrudnia nam życie z Bogiem. Boga można znaleźć nie tylko na modlitwie. Bóg jest obecny wszędzie i znaleźć Go można tam gdzie jesteśmy. Jedyną rzeczą niezbędną do tego, by uczynić ze swojej pracy okazję do spotkania z Bogiem jest powiedzenie Mu z głębi serca „Tak”.

Praca, którą mamy do wykonania, może wydawać się nam banalna. W jakimś sensie rzeczywiście tak jest, bo tak jest ze wszystkim, co przemija. Jeśli jednak wykonujemy ją ze świadomością, że taka jest wola Boża, nasza praca staje się wielka i święta, nabiera wymiaru wieczności.

Przed rozpoczęciem pracy skupmy się przez chwilę w milczeniu. Pomyślmy, że Bóg będzie z miłością nam się przyglądał. Poprośmy Go o pomoc i zaufajmy Jemu, a nie sobie.

Co pewien czas podczas pracy kierujmy myśli ku Bogu. Wzbudźmy w sobie świadomość Jego obecności.

Podczas pracy starajmy się bardziej skupić na chwili obecnej i nie myśleć stale o zamierzonym efekcie; znajdźmy właściwy dla siebie rytm, nie spieszmy się. Przeszkodą z pewnością jest pośpiech, bo ten, kto pracuje w ciągłym pośpiechu, nigdy nie żyje chwilą obecną, ale wciąż wybiega naprzód ku temu, czego jeszcze nie ma. Zamiast linii pionowej, łączącej teraźniejszość z rzeczywistością Boga, jego życie przebiega wzdłuż linii poziomej. Nie da się w pośpiechu zachować wewnętrznego pokoju.

Nie jest bez znaczenia sposób wykonywania pracy. Czynnikiem zdecydowanie negatywnie wpływającym na życie modlitwy jest praca niedbała… Nieład rozprasza.

Podejmowanie pracy z energią wpływa pozytywnie na naszą modlitwę.

Jeśli chcemy służyć Bogu jak Maryja, bezinteresownie, za darmo dla Niego i dla bliźniego, odpowiadając w ten sposób na Miłość Boga, bądźmy pewni, że nasza ofiara z siebie przez pracę bardzo podoba się Bogu.

Jeśli nasze motywacje są doskonale czyste i całkowicie powierzymy się Bogu, być może dane nam będzie doświadczyć, że to już nie my pracujemy, lecz Bóg pracuje w nas. Dokona się wówczas coś na kształt tego, o czym mówi Jezus w odniesieniu do samego siebie: „To Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dzieł„ (J 14, 10). Wtedy praca stanie się modlitwą.

VII – …Maryja rzekła: „Wielbi dusza moja Pana i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy…”

Pieśń Maryi przypomina nam, że dziękczynienie powinno być zasadniczą naszą postawą.

W modlitwie tak jak i w działaniu nie możemy zapominać o wdzięczności. Ponieważ wszystko, czym jesteśmy i co posiadamy, jest darem Bożym. Sprawiedliwe i zbawienne jest dziękować Mu i wielbić Go zawsze i wszędzie. Z doświadczenia wiemy, że dziękczynienie poszerza nasze serce. Bóg nigdy nie jest bliżej nas niż wówczas, gdy Go uwielbiamy i Mu dziękujemy jak Maryja- najpobożniejsza.

„Magnificat! Chwała Bogu!”