Św. Franciszek i jego zażyłość ze Słowem Bożym – nasze rekolekcje

Na początku listopada 2023 przeżywałyśmy nasze doroczne rekolekcje, tym razem ze świętym Franciszkiem i jego świadectwem życia w zażyłości ze Słowem Bożym. Ojciec Michał Deja, kapucyn, pięknie odtworzył nam biografię świętego Franciszka od strony jego spotkań ze Słowem Bożym. Ojciec Michał wybrał sześć fragmentów Ewangelii, które szczególnie wpłynęły na radykalne decyzje świętego Franciszka, na jego wzrastanie w wierze i w posłuszeństwie Ewangelii. Poranne konferencje dotyczyły właśnie tych wybranych fragmentów, które ojciec nam objaśniał i dzielił się swoimi owocami medytacji nad tym Słowem. Ponieważ ojciec Michał jest doktorem teologii biblijnej z lekkością i swoistą prostotą wyjaśniał nam symbolikę i kontekst historyczny wybranych fragmentów Ewangelii, a także pokazywał ich powiązania z Księgą Rodzaju. W konferencjach popołudniowych poznawałyśmy jak w sposób dosłowny święty Franciszek rozumiał daną Ewangelię i jak z biegiem czasu przechodził do ukrytego pod dosłownością duchowego przesłania Ewangelii. Przyjęte Słowo dojrzewało w nim przez całe życie, czego dowodem pozostawione echo w pismach, listach i testamencie świętego.

Oto kilka myśli z całości dość intensywnych przeżyć duchowych.

Franciszek doświadczył tego, że tylko człowiek wysłuchany nauczy się słuchać. Jedynie Bóg jest zawsze gotowy nas wysłuchać, ponieważ ludzie mają swoje ograniczenia w tym zakresie. Najpierw zatem trzeba usłyszeć Słowo, przyjąć i nosić Je w sobie, mieć w pamięci, bo przejawem miłości jest właśnie pamięć. Medytacja franciszkańska zatem to noszenie w pamięci Słowa, kontemplacja zaś to widzieć w prawdzie to co jest i to doceniać.

Modlitwa Franciszka jest również modlitwą uczuć, która pozwala mu upodobnić się do Chrystusa pod względem uczuć właśnie. Bardzo jest to bliskie naszej duchowości i zaleceniom św. Joanny abyśmy pragnęły nade wszystko posiadać Ducha Chrystusa, tzn. Jego uczucia. Tutaj rozważaliśmy cnotę współczucia, współcierpienia Jezusa, kiedy wzruszał się na widok cierpiących, nad poszukującymi uzdrowienia na ciele i duszy. Tak wrażliwe serce, potrafiące współczuć okazało się pierwszym kryterium wyprowadzenia z tłumu Apostołów, a później Franciszka i kolejnych powołanych.

Spotkanie Franciszka ze Słowem rozpoczęliśmy z Przypowieścią o siewcy z Mt 13,1-23, które dało początek poszukiwania w sobie ziemi żyznej, czyli tej cząstki człowieka, która jest domem, gdzie można być sobą bez udawania, poczucia winy czy wstydu i zamieszkiwać w bliskości razem ze Świętą Trójcą. Poszukiwania w sobie prawdziwego Franciszka były jakby powrotem do swojego trądu tj. ambicji, słabości, grzeszności itp., aby w „pocałunku trędowatego” stać się człowiekiem pokoju, który jest pojednany ze sobą. Rezygnacja z przemocy względem siebie i innych czyni nas łagodnymi, a tylko tacy posiądą ziemię, zgodnie z zapowiedzią Pana Jezusa w mowie o błogosławieństwach.

Następnie opowieść o rozesłaniu apostołów Mt 9,36 -10,16, czyli słowa, które zapaliły serce Franciszka i oświeciły mu drogę jego misji szerzenia pokoju, wybierając jak Jezus bezbronność, kiedy stał naprzeciw wielkich tłumów, które widząc bezbronnego Jezusa same stają się bezbronne. A symbolem bezbronności jest nagość Adama i Ewy w Raju, jest to też pierwsza definicja miłości.

Kolejne Słowa to opowiadanie o bogatym młodzieńcu Mt 19,16-26, który poszukiwał życia wiecznego nosi w sobie moc powołaniową. Ta Ewangelia stała się kryterium życia franciszkańskiego. Tak jak Franciszek zrzekł się majątku i bogactw na rzecz wolności, tak czynią też jego następcy po dzień dzisiejszy. W pismach Franciszka widać, że nosił on w swoim sercu przez całe życie tę historię o bogatym młodzieńcu pogłębiając jej znaczenie. Z jego pism wyłania się jego stopniowe odchodzenie od radykalizmu do łagodności i wolności serca. Wolność ta dla Franciszka oznacza dar i wyzwanie do wzięcia odpowiedzialności za swoje życie, dlatego tak wiele ona kosztuje.

Dalej Franciszek odnajduje prawdziwego i zawsze Dobrego Ojca w niebie, tracąc jednocześnie ojca ziemskiego. Ewangelia Mt 6,5-15 o modlitwie „Ojcze nasz” jest w nawiązaniu do Księgi Rodzaju niejako dopełnieniem czwartego przykazania Dekalogu, ponieważ aby odkryć pełnię życia w Ojcu trzeba mieć w sobie wolność oderwania się od przymusu życia według oczekiwań rodziny. Franciszek publicznie ogłosił, że Chrystus go przyprowadził do prawdziwego Ojca i pokazał mu, że można być w tak bliskiej relacji z Ojcem jak był sam Jezus. Przy okazji tej Ewangelii przeanalizowaliśmy fałszywe rodzaje religijności w Starym Testamencie oraz czym jest dobro w pojęciu biblijnym. Franciszek odkrył dobro w Bogu, który w swojej dobroci wszystko uplasował na swoim miejscu według praw Bożych, a te dotyczą każdego stworzenia. Wykład modlitwy „Ojcze nasz” św. Franciszka ukazuje oryginalność jego myśli, jest to dzieło wieńczące mądrość życia Franciszka. We wszystkich jego pismach odnajdujemy około stu odniesień do Ojca niebieskiego.

Kolejny fragment Ewangelii z Mt 20,20-28 o matce i synach Zebedeusza pomógł Franciszkowi odkryć jaka powinna być struktura jego zakonu, który w błyskawicznym tempie się rozrastał. I znowu zażyłość ze Słowem pozwoliła mu poznać tajemnicę i nowość nauczania Jezusa, który pokazuje, jak to było na początku, tj. jaki w pierwotnym zamyśle Boga jest model władzy, który polega na wzajemnej służbie bez dominacji, lęku i podejrzliwości, w bezbronności i miłości. Takie jest źródło pokuty franciszkańskiej, która oznacza pójście pod prąd swoim tendencjom panowania nad drugim, to wewnętrze zmaganie się ze swoim poczuciem godności i tożsamości, to droga wypędzania demonów, tj. przekonań i schematów myślenia starego człowieka w nas. To wszystko jest możliwe na drodze pojednania ze sobą i światem takim jakim on jest.

Ostatni fragment, jaki rozważaliśmy to J13, 1-20, w którym Jezus obmywa stopy Apostołom. Ewangelia ta kojarzona jest z umieraniem Franciszka w znaczeniu dosłownym – kiedy na jego prośbę została mu odczytana tuż przed jego ostatecznym przejściem do domu Ojca; oraz w znaczeniu ponad dosłownym – dotyczy tych wszystkich momentów w całym życiu Franciszka, gdzie dokonało się w nim przemiana, jakby umieranie starego człowieka i zarazem zmartwychwstawanie nowego. Franciszek wiele razy potrzebował umrzeć w sobie, aby ostatecznie jego śmierć była jak przejście z siostrą śmiercią na drugą stronę życia. Potrzebował na koniec jeszcze raz usłyszeć, że Chrystus w swoim nieskończonym miłosierdziu przyjmuje go takiego jakim jest tzn. nawracającego się nieustannie wilka. Ponieważ Jezus w świętym geście obmycia stóp przyjmuje w swojej bezbronności wszystko co brudne w człowieku i jednocześnie ochrania jego kruchość i słabość. Taka jest miłość i gościnność serca Jezusowego, gdzie każdy znajdzie swoje miejsce.

Dobrze było razem ze świętym Franciszkiem jeszcze raz spotkać się ze Słowem, które na nowo nas dotykało i uzdrawiało, abyśmy mogły się nawzajem obdarować otrzymanymi darami.

Scroll to Top